W tym roku będę świętował moje kolejne urodziny i jest to cud, gdyż przez prawie 20 lat byłem uzależniony od heroiny. Każdego dnia, igrając ze śmiercią, wstrzykiwałem sobie mieszankę narkotyków i żyłem pozbawiony nadziei na przyszłość, nie widząc drogi wyjścia, przepełniony poczuciem winy i wstydu.
Miałem kochających rodziców. Otrzymałem dobre wykształcenie i mając zaledwie dwadzieścia kilka lat, zostałem bardzo wziętym szefem kuchni. Pracowałem w bardzo prestiżowych restauracjach, przygotowując potrawy dla wielu bogatych i znanych osób.
Żyłem w przekonaniu, że mam kontrolę nad moim uzależnieniem od narkotyków, ale z czasem to heroina przejęła kontrolę nade mną. Byłem w pułapce pogłębiającego się nałogu.
Heroina zbierała ogromne żniwo w mieście, w którym się wychowałem. Wszędzie dookoła widziałem ludzi od niej uzależnionych i zarzekałem się, że sam nigdy tak nie skończę. Bardzo się jednak myliłem. Moja droga ku uzależnieniu od heroiny wyglądała podobnie, jak w przypadku wielu młodych ludzi, którzy z początku palili marihuanę. Teraz, z perspektywy czasu, widzę, że utorowało to drogę dla uzależnienia od znacznie gorszych, śmiertelnie groźnych narkotyków. W wieku trzydziestu paru lat, heroina odarła mnie ze wszystkiego co miałem: mojego domu, pracy, rodziny, a także poczucia wartości. Znalazłem się w miejscu całkowitej desperacji – chciałem umrzeć. Nie wiedziałem, gdzie szukać pomocy; moja rodzina wyrzekła się mnie, moi przyjaciele mnie odrzucili, nawet policja miała dość częstego osadzania mnie w areszcie.
Wylądowałem na ulicy w Dublinie i zażywałem co raz więcej heroiny, aby zagłuszyć w sobie poczucie winy i wstydu. Któregoś dnia postanowiłem skończyć ze sobą. Spojrzałem w niebo i powiedziałem: „Jeżeli jesteś tam Boże, to potrzebuję Twojej pomocy, potrzebuję znaleźć drogę wyjścia”.
Nie wiedziałem, że ta prosta modlitwa zupełnie odmieni moje życie. W niezwykły, ponadnaturalny sposób, spotkałem na mojej drodze pastora lokalnego kościoła, który w pewnym okresie swojego życia również zmagał się z uzależnieniem od heroiny. Otworzył swój dom, niosąc pomoc osobom takim jak i dzieląc się z nimi Bożą miłością. Był on dla mnie wzorem prawdziwego chrześcijanina. W tym czasie poznawałem Biblię i zawarte w niej Boże Słowo, które mnie zmieniało, leczyło i uwalniało. To spowodowało, że zdecydowałem poświęcić moje życie pomagając tym, którzy zmagają się z problemem, który nie jest mi obcy. Od tamtego czasu byłem w wielu miejscach na świecie, opowiadając historię mojego przemienionego życia i przez wiele lat pracowałem w chrześcijańskich ośrodkach pomocy osobom uzależnionym w Dublinie. Wypowiedziałem tę modlitwę w 1999 r. i od tego czasu, Bóg zachowuje mnie wolnym od nałogu.
W listopadzie 2016 r. przeprowadziłem się do Polski, by poślubić piękną dziewczynę. Obecnie mieszkamy w Tarnowie i pracuję na rzecz Fundacji No Limits. Jestem niezwykle podekscytowany tym, co dobrego czeka mnie jeszcze w przyszłości. Otrzymałem nowe życie i bardzo pragnę dzielić się moimi doświadczeniami, niosąc ratunek innym.
Gary